Festiwal Reimanna A.D.2017

Tak jak „po nocy przychodzi dzień, a po
burzy spokój”,  tak powszechnie wiadomo, że na przełomie września i października musi nadejść Festiwal  im. Ignacego
Reimanna. W organizację tego przedsięwzięcia jak zwykle zaangażowane było wiele osób.

 

Ponieważ na to coroczne wydarzenie przybywają chóry nie tylko z okolicy, już
przed południem z domu parafialnego zaczęły dobywać się anielskie dźwięki
ćwiczących do ostatniej chwili wykonawców. Ich rozanielenie miało jednak i inne, nie
muzyczne przyczyny – górę pysznych ciast i żurek „na bogato”, którymi zostali
podjęci na miejscu.
Sam koncert XVI-go Festiwalu rozpoczął się o godzinie 17-stej występem
Zespołu Trąbek ze szkół muzycznych w Bystrzycy Kłodzkiej i Kłodzku, pod
kierunkiem pana Jana Ostapowicza. Sam profesor wykonał również hejnał festiwalu,
wybrany drogą konkursu w zeszłym roku, autorstwa Piotra Matuszewskiego.
Część wokalną otwarli rzecz jasna gospodarze, zespół KROS – VOX. Na
uznanie zasługuje ich niekonwencjonalne wykonanie wierszy nagradzanych w
poprzednich edycjach konkursu poetyckiego – zdolna solistka, rytmiczny
akompaniament i wcale niemały chór, złożony z przedstawicieli absolutnie wszystkich
generacji. To świetnie, że sami Krosnowiczanie pokazują, że muzyka może łączyć
pokolenia, pozostając wcale przyjemnym doznaniem estetycznym dla publiczności.
Na scenie Festiwalowej oglądaliśmy także Chór Parafii Matki Bożej
Różańcowej Mater Rosarium z Kłodzka, Chór Makrotumia z Dusznik Zdroju, Kłodzką
Lutnię, Chór Cantate Domino z Nowej Rudy, Opolski Chór Kameralny. Gościem
specjalnym był chór Concerto Glacensis. Międzynarodowego charakteru nadawał
festiwalowi zespół Czabarok z Ivia na Białorusi, który też został na koniec
obdarowany licznymi podarunkami – fletem, gitarą, książkami. To wszystko by
wspierać rozwój polskości na wschodzie.
Z kolei tegoroczna orkiestra festiwalowa została uformowana z młodych
lokalnych instrumentalistów, z pomocą z Opola. Kulminacyjnym momentem koncertu
było wspólne chóralnie wykonanie „Te Deum” i nastrojowego Sacris Solemnis I.
Reimanna, z solową partią skrzypiec.
W trakcie ogłoszono także wyniki tegorocznej edycji konkursu literackiego –
jedna z uczestniczek zaprezentowała nawet swój wiersz z akompaniamentem
ukulele.
Nie da się jednak ukryć, że wszyscy uczestnicy z niecierpliwością wyczekiwali
wspólnej biesiady, która, jak co roku, odbyła się w Podhalance. Poza tradycyjnym
obiadem podano reimankę – ciasto pieczone raz w roku, wyłącznie przy okazji
festiwalu, również wyłonione w drodze konkursu. O tym jak wygląda i smakuje można
się przekonać wyłącznie dołączając do grona wykonawców.
Choć organizatorzy, z Franciszkiem na czele, już zapewne rozmyślają nad
kolejną edycją Festiwalu, nie zmienia to faktu, że trzeba będzie na niego czekać
prawie cały rok. Pewne jest jednak, że stał się on już stałym punktem w kalendarzu
melomanów Ziemi Kłodzkiej, więc czekamy na niego. Jak na „dzień po nocy i spokój
po burzy”.

Helena Piecha – Bednarz

foto Danuta Żabska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *